„Natenczas Wojski chwycił na taśmie przypięty Swój róg bawoli, długi, cętkowany, kręty Jak wąż boa, oburącz do ust go przycisnął, Wzdął policzki jak banię, w oczach krwią zabłysnął, Zasunął wpół powieki, wciągnął w głąb pół brzucha I do płuc wysłał z niego cały zapas ducha, I zagrał: róg jak wicher wirowatym dechem, Niesie w puszczę muzykę i podwaja echem. Umilkli strzelcy, stali szczwacze zadziwieni Mocą, czystością, dziwną harmoniją pieni. Starzec cały kunszt, którym niegdyś w lasach słynął, Jeszcze raz przed uszami myśliwców rozwinął; Napełnił wnet, ożywił knieje i dąbrowy, Jakby psiarnię w nie wpuścił i rozpoczął łowy."
"W I C H E R"
Koło Łowieckie w Grabowie
e-mail: pocztawicher@onet.pl
Obecnie priorytetem Koła „Wicher” są działania mające na celu zapobieganie spadkowi populacji zajęcy i kuropatw oraz utrzymanie stabilnego stanu sarny i dzika, przy jednoczesnym możliwie najniższym poziomie szkód w uprawach rolniczych i leśnych. W Kole „Wicher” członkowie systematycznie remontują używane oraz budują nowe urządzenia łowieckie. W 2006 roku członek koła Grzegorz Kownacki użyczył Kołu „Wicher” stary, przedwojenny dom, położony w uroczysku „Sokołówka”, w obwodzie nr 99. Dzięki przeprowadzonym pracom remontowym i renowacyjnym wykonanych przez członków, koło uzyskało miejsce do odbycia Walnych Zgromadzeń oraz kwaterę myśliwską dla myśliwych. Odbywają się tam również odprawy i uroczyste zakończenia polowań hubertowskich i wigilijnych. W 2007 roku Koło Łowieckie „Wicher” po raz pierwszy wraz ze Stowarzyszeniem Sportowo-Jeździeckim im. 10 Pułku Ułanów Litewskich w Grabowie uczestniczyło w organizacji, myśliwsko jeździeckiej imprezy: „Hubertowska pogoń za lisem”. W 2008 roku program tej imprezy został wzbogacony o uroczystą hubertowską Mszę św. w kościele parafialnym w Grabowie. Duże zainteresowanie mieszkańców gminy Grabowo pozwala sądzić, że organizacja takiej imprezy jest doskonałym sposobem pokazywania tradycji myśliwskich i jeździeckich. Działania tego typu będą przez koło łowieckie i stowarzyszenie kontynuowane w latach następnych.
Hubertus na koniach.
Każdego roku 3 listopada obchodzimy święto patrona leśników, myśliwych oraz środowisk jeździeckich – św. Huberta. Od 9 lat w Grabowie kawalerzyści ze Stowarzyszenia Jeździeckiego 10 pułku Ułanów Litewskich, wspólnie z Kołem Łowieckim „Wicher” w Grabowie organizują pogoń za lisem.
Polowanie konne było odwieczną tradycją w Europie. Z czasem stało się bardziej zabawą niż pogonią za zdobyczą. Była to okazja do pokazania swoich umiejętności jeździeckich, a jednocześnie rekreacja na świeżym powietrzu. Ojczyzną tej formy łowów jest Anglia, gdzie jeźdźcom-łowcom towarzyszyła sfora psów gończych. Wcześniej znający teren gajowi zatykali nory lisów, by te nie schroniły się pod ziemią. Mimo to często lis okazywał się bardziej sprytny niż dsc_0926ajego prześladowcy. Ciekawostką może być fakt, ze Anglicy spożywali pieczeń z lisa, co by nawet do głowy nie przyszło nikomu zamieszkującemu nasza strefę geograficzną. Fakt ten potwierdza opinię o angielskiej kuchni, że jest najmniej przyjemna dla podniebienia.
Z czasem z braku lisów na danym terenie jego rolę zaczął przejmować wyznaczony jeździec z przypiętą do ramienia kitą rudzielca. Każdy z jeźdźców starał się ją zerwać, by zostać królem polowania, a w zasadzie królem gonitwy. Nie jest to ani łatwe, ani proste kiedy lis jest wyśmienitym jeźdźcem na dobrym koniu, tak jak to miało miejsce w Grabowie.
Ale idźmy po kolei. Tradycją jest rozpoczęcie uroczystości Mszą Świętą w kościele parafialnym. W darach ołtarza przyniesiono nie tylko pięknie wypieczone ozdobne bochny chleba, ale i bażanty. W prezbiterium stały poczty sztandarowe ułanów 10 pułku wileńskiego, Polskiego Związku Łowieckiego z Łomży oraz wspierających czynnie organizację druhów ochotników z miejscowego OSP. W ławkach można było widzieć wielu myśliwych w pięknych mundurach łowieckich. Niedziela 16 października bieżącego roku była pogodna, choć chłodna. Warunki były znakomite. Impreza zgromadziła ponad dwudziestu jeźdźców, w tym liczną grupę pielęgnujących tradycje jeźdźców 9 PSK z Kolna. Z wielka przyjemnością przez dosyć długi czas obserwowałem zwroty „Lisa” i starania goniących, aż piękna amazonka zerwała kitę. Pewnie trochę pomógł jej „Lis”, co nie jest łatwe, kiedy próbuje zrobić to samo szwadron sprawnych jeźdźców. Z całym szacunkiem, jak to mówią, czapki z głów dla sprawności i kawaleryjskiej fantazji „Lisa”. W przyszłym roku, jak każe tradycja, z kitą będzie uciekać tegoroczna triumfatorka. Już widzę oczami wyobraźni, jak będzie zmykać przed kilkudziesięcioma przystojnymi kawalerami.
Dobry duch imprezy – Pan wójt z Grabowa – Józef Wiszowaty, zadbał by ci, którym się to należało otrzymali odpowiednie wyróżnienia. Każdy jeździec został udekorowany pamiątkowym medalem, a konie flo czyli specjalną wstążkę przypiętą do uzdy w okolicy ucha. Dla najstarszego i najmłodszego jeźdźca Nadleśnictwo Rajgród przygotowało specjalne podarunki z wyhaftowanym koniem i napisem szlak Konny Puszczy Augustowskiej i Mazur. Na imprezie było wielu znamienitych gości, ale nie będę ich wymieniał, aby kogoś nie pominąć. No cóż, koniec też był świetny, bo o gościnności w Grabowie krążą legendy i jak to w pięknych opowieściach bywa i ja tam byłem, miód i wino piłem.